Maskulizm.

Na blogu posucha, więc wrzucę w ramach trzeźwienia kilka nieuczesanych myśli. Tak na poważniej, można sobie mnie poczytać gdzie indziej. Polecam (mhmm, a raczej – nieśmiało proponuję) lekturę nowej Odry, gdzie jest mój tekst o maskulizmie. Chętnie się pokłócę 😉 Niestety – niedostępny online.

Ciekawe co by tutaj powiedzieli na podobny temat – w kraju gdzie żona to wciąż często „opiekunka domowego ogniska” i taśma produkcyjna dzieci, a aby dojść do metroseksualizmu, musieliby najpierw przejść etap nauki wiązania krawata. W ogóle definicje męskości są tu trochę inne, choć niby coś się zmienia i włochaci nie są już bogami seksu

Wąsacz

Prodigy

dsc_0101

papugi

I wbrew pozorom, homoseksualizm w Indiach jest tematem tabu. Wszystkim zachodnim facetom trzeba tłumaczyć, że to tylko objaw przyjaźni.

W międzyczasie polecam również fantastyczne wieści o Taj Mahal, który został sklonowany. Czyżby w Bangladeszu potrzebowali jakiejś ekstra pomocy?

agra

Wkrótce jakiś update od nas, a póki co – zbieram siły do przeprowadzki na południe. i staram się nerwowo dokończyć listę „do zrobienia póki w Gurgaonie”, stąd czasu mało.

Czyli od stycznia będzie jeden blog, dwa miasta. Fajnie, prawda?

hjal

Mumbai 4 newsy z pierwszej ręki!

Właśnie uwolniono brata mojej koleżanki z pracy. Był zamknięty na 24 piętrze hotelu Trident- Oberoi. Na razie jest w szoku i jedyną rzecza, o której marzy jest sen. Wieczorem obiecał zadzwonić, dlatego jutro rano powinnam mieć więcej informacji z pierwszej ręki. Z tego co powiedział wynika, że w hotelu Trident- Oberoi znajduje się co najmniej 35 gości hotelowych plus obsługa i komandosi. Goście zamknięci sa po 8, 9 osób w pokoju. Cały czas było słychać strzały. Goście panikują nie chą otwierać drzwi antyterrorystom, bo boją się, że to terroryści. Od 40 godzin nie dostają jedzenia, wody ani lekarstw. Terroryści zagrozili, że zatrują wodę pitną, a ta, która była w pokojach juz sie wyczerpała.

To tyle na gorąco. Cdn

Mumbai 2

Newsów ciąg dalszy. Choć tym razem z bardziej zawodowej strony. Pracuję w firmie, która zajmuje się organizacją konferencji międzynarodowych i eventów. Ponieważ Indie mają jeszcze niewiele centrów kongresowych, wiele konferencji odbywa się w hotelach, wiele z nich w Mumbaju, wiele w hotelu Taj… Tydzień temu moja koleżanka, wróciła z właśnie zakończonej konferencji. Siedziała w cafe Leopold, w której wczoraj wieczorem strzelano do gości, paliła papierosa patrząc na hotel Taj. Przed chwilą dzwonił do nas manager hotelu. Oprócz zabitych gości nie żyją wszyscy pracownicy recepcji, strażnicy i kucharz.

Na adresy mailowe wszystkich w firmie napływają listy z całego świata. Ludzie odwołują rezerwacje, zadają tysiące pytań. I co mam im powiedzieć? Przyjeżdżajcie do pachnących szafranem Indii? Największej demokracji świata, w której szanuje sie prawa człowieka? Nie wiem. cdn.

Agra.

Krótko – rozczarowanie. To miejsce to święta krowa turystyki w Indiach. Poza Taj Mahal, nie ma tam właściwie nic – Fort jakich wiele, kilka pomniejszych świątyń i syf jak w mało którym mieście. Nawet sam Taj jest przereklamowany – owszem, wygląda ładnie z zewnątrz, ale w środku nie ma literalnie NIC. Wszelkie zdobienia dawno temu zostały zagrabione i więc poza znanym wszystkim widokiem z zewnątrz nie ma co oglądać. A przyjemność zobaczenia „pocztówki live”, i to niestety w smogu, z przykurzonymi trawniczkami, niedziałającymi fontannami i w wariackim tłumie (Krakowie – chowaj się) turystów jest wątpliwa.

A do tego obcokrajowcy muszą zapłacić 750Rs (w porównaniu do 20Rs dla Indusów…), za co do biletu otrzymują…nakładki na buty i litrową wodę mineralną.

Odhaczone z listy. Nie wracać!

PS. Właśnie, z pewnym opóźnieniem, zerknąłem na bloga naszego towarzysza podróży i współlokatora. Otóż on na temat Agry rozpisał się o wiele bardziej. Mnie się nie chciało.