Gdzie idą kopciuszki, gdy bajka się kończy?

Szaleństwo na punkcie Slumdog Millionaire powoli już przemija, a tymczasem życie pisze scenariusz na kolejny film. O kopciuszkach, których życia zostały odmienione przez przemysł filmowy. Albo i nie…

Czytaj dalej

Komu nie podoba się Slumdog?

A więc w końcu jest! W ostatni piątek Slumdog Millionaire dotarł do Indii i pobudził znowu narodową dumę Indusów. Co ciekawe – mimo to, że film pokazuje brudne i śmierdzące slumsy Bombaju i okrutne prawo w nich rządzące Indusi są z niego dumni. Na nazwisko A. Rahman pojawiające się w napisach końcowych podskakują do góry i klaszczą, rozrzucając dookoła popcorn. Ale nie wszyscy są tak przychylni filmowi. A najbardziej ci, którzy siedzą w hinduskim biznesie filmowym od lat czyli gwiazdy Bollywood. Jak pisze Guardian : Bollywood icon Amitabh Bachchan rubbishes Slumdog Millionaire.

Czytaj dalej

Slumdog Millionaire ze Złotym Globem.

Wygląda na to, że mam nosa. Albo, że przynoszę szczęście. „Biały Tygrys” dostał Bookera tydzień po tym jak skończyłem go czytać, Slumdog Millionaire wyjechał z Beverly Hills z czterema Złotymi Globami (muzyka A R Rahmana – pierwszy złoty Glob dla Indusa!, reżyseria Danny’ego Boyle’a, najlepszy film i scenariusz) i z łatką faworyta Oskarów zaledwie dwa dni po tym jak go obejrzałem.

O ile jednak Booker dla Tygrysa był w moim poczuciu w pełni zasłużony, o tyle grad Globów na Slumdoga trochę mnie zaskoczył (choć tu wszyscy twierdzą odwrotnie –Slumdog „miał po prostu Globy dostać”, a Tygrys jest kontrowersyjny)

Film jest kompletnie nierealną (nie tylko na poziomie makro – czyli całej historii, ale przede wszystkim w szczegółach, co wkurza o wiele bardziej) historią chłopaka z slumsów Bombaju, który wygrywa 20 000 000 Rs (circa 1 mln złotych) w indyjskich Milionerach, a odpowiedzi na pytania zna, bo wszystkie wiążą się z ważnymi (często tragicznymi) momentami z jego życia.  Tak więc przesłuchanie podejrzanego o oszustwo (bo jakże by chai wallah – chłopak od podawania herbaty w call center-  miał znać wszystkie odpowiedzi?) Jamala staje się preteksem do autobiograficznej retrospektywy. Mamy więc podobną panoramkę Indii jak u Adigi, ale w wersji „na słodko”. Zaczyna się w slumsach, jedziemy do Taj Mahal, przechadzamy się po call center, wkradamy się w świat gangów i najbogatszych itp. Wszystko oplecione wokół wielkiej miłości, która zaczyna się między kilkulatkami w deszczu w slumsie,  a kończy tańczącym (tribute to Bolly) happy endem na Victoria Station.

I teraz tak. Film jest przyjemną rozrywką, toczy się w dobrym tempie, jest świetny montaż, zdjęcia, ścieżka dźwiękowa (tak, wiem, mam słabość do M.I.A… ale Rahman też zrobił dobrą robotę). Aktorstwo bez fajerwerków, choć- mimo po części Induskiej obsady – też w miarę daje radę. Niestety z paroma wyjątkami – Freida Pinto jest tak samo drętwa jak śliczna, a jak śliczna – to widać na załączonym obrazku.

Freida Pinto, Lalita ze Slumdog Millionaire. Swoją drogą Lalita to imię żony Shivy, bogini piękna

Krótko mówiąc – kino efektowne, lekko kiczowate, a dzięki Indyjskim plenerom – egzotyczne. Okraszone kilkoma mocnymi akcentami społecznymi ( sceny ze slumsów, pogrom muzułmanów), które zwłaszcza dla nieoswojonej z nimi publiki mogą być wstrząsające. Solidna rozrywka, ale „ochy” i „achy” – nieco na wyrost. Danny Boyle chyba już nigdy nie przebije sam siebie, bo wszystko co nakręcił po Trainspotting jest o klasę niżej (choć nie wszystko widziałem, przyznaję). Wygląda na to, że Indie są po prostu trendy.

Mam też wrażenie, że sukces tego filmu to po prostu dobrze zbudowany pomost. Dla zachodu – to „obrobiony” Bollywood – kino kolorowe, roztańczone (choć scena tańca tylko jedna), słodkie i nierealne do bólu jak wszystkie Bollywoodzke produkcje, ale jednak mocno dostosowane do (wyższych) standardów filmowej roboty. Z kolei dla publiczności w Indiach – to zachodni film przystosowany do lokalnego gustu. I nie zmienią tego nawet zatargi o to czy Mumbai pokazany jak jest pokazany, pokazany tak być powinien.

PS> Gdyby to była produkcja Bollywoodu, piał bym z zachwytu, że jednak potrafią. Ale nie jest. EOT

PS.PS> Premiera w Polsce podobno w 27 lutego.

PS PS PS> Żeby było jasne, film się ogólnie podobał. I pewnie 6 na 10 osób czytających ten post będzie zachwyconych, kolejnym 3 będzie się bardzo podobał, a tylko jedna pokiwa głową ze zrozumieniem nad moimi marudzeniami. Co wcale nie odbiera im zasadności!
PS PS PS PS> Szkoda, że Slumdog nie ma takiego plakatu

PS PS PS PS PS > 8 oskarów. No i trzy za muzykę. Wiecie zresztą.


[h.]